Cóż, dzisiaj bez cytatu, bo nie mogłam znaleźć odpowiedniego. Jak ktoś zna jakieś fajne cytaty, śmiało może przesyłać na moje gg. Tylko proszę o podanie Autora. ^^ Cóż… Na razie nie planuje powiększać Menu, tylko zapełnię zakładkę Bohaterowie. Wszystkich zapraszam do przeglądania podstron. Strasznie miło mi z powodu, że widzę coraz więcej cennych komentarzy pod odcinkami. Jednak te przenosiny wyszły blogowi na dobre. xD Dziękuję Wam, że jesteście i macie ochotę czytać moje małe ,,dzieło’’. J
Bill wrócił do domu. Odstawił samochód do garażu i wtedy jego serce wywinęło fikołka. Megan gdzieś pojechała, a jeszcze jej nie ma. Zaczął się niepokoić. Przeszedł do willi, tam również nie zastał żadnego śladu, kartki. Szybko wyciągnął komórkę i zadzwonił do niej. Nie odbierała. Skarcił siebie w myślach za panikowanie. Jednak w sercu czuł lęk, że wydarzyło się coś złego. Nie miał, na co czekać. Szybko wsiadł do auta i postanowił objechać całe Los Angeles w poszukiwaniu Meg. W międzyczasie wielokrotnie dzwonił do ukochanej, lecz zawsze włączała się sekretarka. W końcu wpadł na pomysł, żeby pojechać do agencji modelek, która pewnie była celem Megan. Po drodze uważnie się rozglądał. W końcu na poboczu rozpoznał jeden ze swoich starych aut. Rejestracja się zgadzała. Prędko wjechał na pobocze i pognał do okna audi. W środku nikogo nie było. Zobaczył tylko szpilki Megan na jednym z siedzisk. Dotarło do niego, że ktoś ją musiał napaść w lesie. Tliła się jedyna nadzieja, iż dziewczyna znajduje się gdzieś w pobliżu. Bill, bez wahania, zanurkował w leśny gąszcz.
****
- Tomuś, może pojedziesz do domu? Tyle już siedzisz w tym szpitalu. Przespałbyś się i coś zjadł. O, właśnie! Kiedy ty ostatnio coś jadłeś? Tomek… Musisz mieć siły… - mówiła Ria, z troską patrząc na partnera. Kaulitz siedział obok niej, ale wyglądał, jakby miał zaraz zasnąć. Gdy kobieta skończyła błagalny wywód, spojrzał na nią bez entuzjazmu.
- Dobrze, kochanie. Już mnie nie ma. – Powiedział beznamiętnie, po czym pocałował ją w policzek. Po raz ostatni dotknął jej dłoń i wyszedł z pomieszczenia. Kiedy szedł szpitalnym korytarzem, wydawał mu się strasznie długi. W końcu opuścił instytut i wsiadł do samochodu. Czekał go spokojny sen…
****
Nawoływał ją, jak wariat. Szukał wzrokiem tak dobrze jak tylko się dało. Ciemny i gęsty las utrudniał mu chodzenie, nie mówiąc o szukaniu. Zagłębiał się coraz bardziej, a jego nadzieja z każdą sekunda malała. Wywieźli ją. W końcu zobaczył jakąś postać, skuloną pod drzewem. Biegł potykając się o gałęzie i inne cholerstwa leśnej ściółki. Upragniony moment. Mógł ją przytulić.
- Kochanie, wszystko dobrze? – Zapytał, czule ją ściskając.
- Tak… Już w porządku. Nic mi nie jest. Spałam tylko. Proszę, rozwiąż ten sznur, bo mam poranione nadgarstki – odparł, patrząc na zmęczonego Billa. Chłopak zaraz zaczął rozwiązywać ciasne sznury.
- Jej… Fatalnie to wygląda. Powinniśmy jechać z tym do szpitala. Po drodze mi wszystko opowiesz. – Zadecydował Kaulitz, sprawnie oraz ostrożnie rozciągając więzy. W końcu dziewczyna mogła wstać i za pomocą mężczyzny, dotarli do samochodów.
- Po audi przyjadę później. Dobrze się czujesz? – Spytał troskliwie Bill, wsiadając po stronie kierowcy.
- Bywało lepiej. Myślałam, że umrę w tym lesie ze strachu…
- I dlatego ucięłam sobie drzemkę – dokończył Wokalista, uśmiechając się. Kobieta roześmiała się delikatnie.
- To było ze zmęczenia…
Potem Szatynka opowiedziała o wydarzeniach. Po piętnastominutowej jeździe, dotarli do szpitala. Kaulitz zaprowadził Meg najpierw do recepcji, a później pod odpowiednią salę. Długo czekali, ale w końcu nadeszła ich kolej. Lekarz wysłuchał Meg, starannie obejrzał pokrwawione nadgarstki, pozawijał je bandażami, dał dziewczynie coś na wzmocnienie i pożegnał się z parą.
- Konkretny facet – podsumowała Szatynka z rozbawieniem, gdy wyszli z budynku.
- Chodź, myszko, chodź… Odwiozę Cię teraz do domu i pojadę po audi – zarządził Wokalista, delikatnie pośpieszając partnerkę.
- Dobrze, ty mój leśny Superman’ie – odparła z uśmiechem, wsiadając do auta.
Haha, Ria z tymi zdrobnieniami od imienia ukochanego mnie rozwaliła xD
OdpowiedzUsuńUh, biedna Meg, ale Billl oczywiście ma nie tylko dobry głos, ale też serce ^^
Ej, a gdzie MarTHa? Najfajniejszy bohater płci żeńskiej tegoż oto opowiadania, a tu jej nie ma :(
Aha, i jeszcze jedno: Szatynka, to kobieta i brązowych włosach. Megan ma czarnę, więc nie jewst szatynką, tylko brunetką, prawda? Oj, mam nadzieję, że mnie zrozumiałaś, o co mi chodzi ;D
A przypadkiem to nie działa tak:
Usuńwłosy czarne - szatynka
włosy brązowe - brunetka
???
Całe życie mi tak się wydawało :)
Oj tam, jeszcze niektórzy dzeilą to jeszcze inaczej:
OdpowiedzUsuńWłosy brązowe, ciemne oczy i ciemna cera- brunetka
włosy brazowe, jasne oczy, ciemna cera- szatynka
Ale dobra, każdy ma inne poglądy xD
W zasadzie między brunetką, a szatynką nie ma wilekiej różnicy, więc niech każdy interpretuje jak chce. ;))
Usuń"Leśny superman" - rozwaliło mnie to :D
OdpowiedzUsuńTylko jak dla mnie to za mało dramatu! Ogólnie odcinek na prawdę baaardzo dobry, ale moim zdaniem lepiej by było gdyby więcej się działo, tzn. gdyby np. porwali tę Meg czy np. Ria miałaby jakieś problemy z tą ciążą... ot takie moje pomysły xD No, ale może niedługo wydarzy się coś, na co czekam - więcej grozy, hihi. Póki co czekam na kolejny rozdział! No i gratki za ten ;]
pzdr: life-of-adrenaline.blog.onet.pl
Cały czas będzie się coś działo. xD
UsuńFaktycznie tytuł świetny, ale dziś trochę po marudzę xd Mianowicie chodzi mi o uczucia. Meg z tego co mi się wydało siedziała skulona i wystraszona, ale nie odczułam tego. Za mało opisane uczucia... za mało ... Bill też niby ją znalazł, ale jakoś nie widziałam zaskoczenia i według mnie wyglądało to tak, z tego co przeczytałam:
OdpowiedzUsuń-Meg! Co ty robisz pod tym drzewem?
-Ja?! Śpię sobie, a co? Trochę mnie nadgarstki bolą.
-Może rozwiąże Ci te sznury?
-Nie... posiedzę jeszcze sb trochę tak i pośpię dalej!
hehe. Nie obraź się, ale właśnie tak wyobraziłam sb to wszystko, gdyż uczuć wewnętrznych i strachu nie było. Nie było widać nic a nic. Mam nadzieję, że nie zabijesz mnie xd
Pozdrawiam! ;)
Tutaj masz rację. Za bardzo skupiłam się na opisywaniu sytuacji, a uczucia zawaliłam. No cóż... Będę miała nauczkę na przyszłość.
UsuńMarTHo, jak ja mam ocenić opowiadanie na podstawie czterech rozdziałów zaczynając od trzydziestego?
OdpowiedzUsuń[weryfikator.blogspot.com]
Będziesz przenosić rozdziały czy nie masz takiego zamiaru?
UsuńNie planowałam przenoszenia rozdziałów. A jest to konieczne do oceny?
UsuńWiesz, nie mam w zwyczaju oceniać blogów, na których znajdują się dalsze rozdziały, a pozostałe, które są na wcześniejszym blogu, zostawiać. To nie ma żadnego sensu, gdyż od rozdziału trzydziestego nie mogę nic konkretnego napisać o fabule, bohaterach et cetera. Zrobię jednak wyjątek. Podaj mi adres wcześniejszego bloga, bym mogła rozdziały przeczytać.
UsuńDziękuję, że zgodziłaś się podjąc tego zadania. Adres starego bloga jest taki sam, tylko że końcówka jest blog.onet.pl
UsuńJa tu tak przypadkiem przyfrunęłam i muszę to skomentować.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze: ciężko się czyta opowiadanie od 33 rozdziału, nie sądzisz, że mogłabyś przekopiować poprzednie? Byłoby to lepsze dla nowych czytelników i dla oceniających? To tylko moje luźne spostrzeżenie, zwłaszcza, że sama jesteś oceniającą.
Po drugie: o niebo lepiej czyta się wyjustowany tekst z akapitami.
A po trzecie - treść: Piszesz krótkie, pojedyncze zdania, a większość z nich mogłabyś bardzo, ale to bardzo ładnie rozbudować. Twoje rozdziały są krótkie, i za cholerę nie idzie ogarnąć świata przedstawionego, bo go nie ma i nie ma wcześniejszych rozdziałów, za to w tych krótkich rozdzialikach królują koszmarne dialogi, które, mam takie wrażenie, są prowadzone między dziećmi.
Nie sądzę, że mogłabym przekopiować odcinki, ponieważ ten blog jest KONTYNUACJĄ.
UsuńWydaje mi się, że tak jak jest, jest okey.
Lepiej czuje się pisząc zdania o różnorodnej konstrukcji. Nie wszystkie są krótkie. Cóż... świat przedstawiony... rzeczywiście go mało, ale momentami jest, zwłaszcza w poprzednich odcinkach. Muszę jednak na tym popracować. Krótki rozdziały są, dlatego że dodaje je dosyć często. Uwierz mi, widziałam krótsze. Wolę wstawić trochę tego, z czego jest usatysfakcjonowana niż wstawiać długie byle gówno, ,żeby mieli co czytać". Nie, dziękuje, taka nie jestem. Co do dialogów, zaskoczyłaś mnie. Są aż takie koszmarne? Rozumiem, że w tym blogu nic Ci się nie spodobało. Szkoda. Takie, ,opinie" cholernie załamują, przynajmniej mnie.
Pozdrawiam
Martho, chodziło mi o to, że musisz nad nimi popracować (dialogami), a co do czytania bloga - lepiej byłoby gdyby rozdziały były przekopiowane, bo tak, jak nowy czytelnik ma dowiedzieć się, co było wcześniej?
UsuńJeżeli czytelnik chce przeczytać wcześniejsze rozdziały, wchodzi na poprzedniego bloga. Jaki problem?
UsuńUwaga!
OdpowiedzUsuńKompania Ocenowa od teraz działa wspólnie z Ławą Przysięgłych jako Kompania Przysięgłych pod adresem www.kompania-przysieglych.blogspot.com. Uprzejmie prosimy o zmianę linku, a także zapraszamy do rozejrzenia się po nowej siedzibie niegdysiejszych dwóch ocenialni.
Pozdrawiam ciepło,