niedziela, 4 listopada 2012

37. Moja dziewczyna

Przepraszam, przepraszam, że tyle musieliście czekać na ten odcinek *klęka i błaga o przebaczenie Dream*. Odcinek dedykuję wszystkim czytelnikom. Rozdział pisany kilka razy, ale publikuję tę najlepszą wersję. Chciałam Wam bardzo podziękować za opinie, które po kilkanaście razy czytam. Was też nauka zdążyła już zacząć przybijać…?
Dziwny świat
Ludzie mówią tylko kłamstwa
Dziwny świat
Ludzie zabijają oko za oko
Dziwny świat
Marzę, że pewnego dnia ujrzymy światło
Dziwny świat
Uwierz, a wszystko będzie dobrze
Him, Strange World
Megan leniwie przeciągnęła się na pomarańczowej kanapie. Było słoneczne, sobotnie popołudnie. Zazwyczaj przy takiej pogodzie dziewczyna miałaby ochotę wybrać się na romantyczny spacer z Billem, ale tego dnia było inaczej, czuła się zmęczona.            Bill też nie wydawał się być zainteresowany jakąkolwiek aktywnością. Postawił filiżanki na stoliku i usiadł przy ukochanej. Położył głowę na jej chudym ramieniu. Po chwili złapał za poduszkę i położył ją na ramieniu Meg. Dopiero teraz wygodnie ułożył swoją głowę.
            - Kiedy wydajecie płytę? – Znienacka zapytała partnerka, ziewając.
            - Jeszcze nie wszystko jest skończone… - odparł Bill, wbijając wzrok w podłogę. Jego myśli powędrowały w stronę dawno niewidzianych przyjaciół, Georga i Gustava. Kiedyś nawet nie pomyśleliby, że będą żyć na dwóch różnych kontynentach. To już nie było to samo Tokio Hotel, byli rozdzieleni.
            - Ostatnio mówiłeś coś innego – Megan sprowadziła go na ziemię, wiercąc się niespokojnie. – Planowaliście już trasę koncertową…
            - Tak i te palny nadal są aktualne. Teraz, że tak powiem, poprawiamy wszystko na ostatni guzik. – Wytłumaczył Wokalista, podnosząc głowę, żeby kobieta mogła zmienić pozycję.
            - Moglibyśmy wyskoczyć na małe wakacje – zaproponowała, zagarniając kosmyki włosów za ucho.
            - A dokładnie gdzie? Malediwy? – Spytał chłopak, podczas gdy kłaki kobiety smerały go po twarzy. Chrząknął zirytowany, chociaż tak naprawdę było mu do śmiechu.       Dziewczyna zaśmiała się, poprawiła ciemne włosy.
            - Do Rzymu, Wenecji… - powiedziała. Kaulitz aż zachłysnął się swoją śliną.
            - Meg! Po cholerę do Rzymu?
            - To takie romantyczne miasto… - rozmarzyła się z uśmiechem.
            - Wolę Paryż – odparł Bill. Ostatnio polubił to miasto, chociaż jego pierwsze doświadczenia nie były najlepsze. Wstał z kanapy i otworzył komódkę z alkoholami. Nalał sobie trochę whisky.
            - Paryż, no… Może być. Jakie masz jeszcze propozycje? – Dziewczyna spojrzała na niego zachęcająco.
            - Hiszpania?
            - Nie, Austria. Góry.
            - Ja mam chodzić po górach?! – Spytał Wokalista , po czym zaśmiał się nerwowo.
            - A czemu nie? Na siłownię możesz latać. Proponuję też Czechy i Słowację – powiedziała, upijając łyk z filiżanki.
            - No to może Himalaje? Mount Everest, wiesz…?
            - Weź nie żartuj… Jeszcze w Polsce są jakieś góry – rzuciła.
            - Może od razu Ukraina, co? – Zirytował się Bill, siadając obok partnerki.
            - Bill! Musimy jechać w góry, żebyś trochę schudł…
            - Nie, kochanie, to ty jesteś za gruba. Pamiętasz co ci powiedział ten facet z agencji? – Powiedział Kaulitz, sącząc whisky.
            - Oj, przestań. Tobie też otyłość zagraża, a wiesz, że z tym wiąże się cukrzyca i inne choróbska…
            - W drzwiach się nie mieścisz ostatnio, kochanie.
            - A że na wysokość? Dzięki, grubasie.
Oboje wybuchnę li szczerym śmiechem.
            - To w końcu Paryż? – Spytał Bill, łapczywie biorąc oddech.
****
Simone obiecała Tomowi, że niedługo znów do niego wróci. Pojechała przywitać się z Billem. W końcu miała dwóch synów. Tom samotnie usiadł przy Rii i czekał. Na co? Hmm… Za dwa dni miał zabrać małego do domu. Małego i Rię. Ale w takiej sytuacji będzie musiał zająć się wszystkim sam, bo tak właściwie to Rii nie było. Tylko, że Tom zupełnie nie znał się na dzieciach.
Zupełnie
****
            - Jaki Paryż?! – Simone wpadła do willi, słysząc ostatnie słowo dyskutującej pary. Zobaczyła Megan i przytaknęła. – Przepraszam, Billuś, co robi tu ta pani?
            - Mamo, puka się… To Megan, moja dziewczyna. Miałaś przyjechać później. Poza tym mam dosyć tych twoich niespodzianek, miałaś wcześniej zadzwonić. A Paryż jest we Francji – wytłumaczył po kolei             Wokalista. Megan wstała i przywitała się, nie zważając na podejrzliwe spojrzenie Simone. Matka ustawiła swoje walizki przy drzwiach, zdjęła sweter i usiadła przy synie. Meg zrobiła to samo. Bill siedział pośrodku i niespokojnie chrząknął.
            - Dziewczyna, powiadasz… Ile się znacie? – Spytała Blondynka.
            - Niecałe dwa miesiące – odpowiedział Kaulitz po chwili namysłu.
            - Mieszkacie razem? – Dalej pytała.
            - Tak.
            - Nie uważacie, że to nierozsądne? Przecież dwa miesiące to strasznie mało. Po co się tak spieszycie?
            - Nam to nie przeszkadza.
            - A w jakich okolicznościach się poznaliście?
            - W klubie – odpowiedział cicho Bill.
            - Megan, a ty ile masz lat? Pracujesz gdzieś?
            - Mamo… - cicho protestował Wokalista.
            - Dwadzieścia trzy. Nie mam pracy aktualnie – odparła posłusznie dziewczyna. Siedziała sztywno i nienaturalnie prosto, jakby połknęła patyk.
            - Studiujesz?
            - Nie.
            - Jakie macie plany względem siebie? Bill, ty zamierzasz ją utrzymywać? – Spytała zbulwersowana Simone.
            - Meg szuka pracy. I przestań nas tak bezczelnie wypytywać! – Uniósł się Kaulitz.
            - Spokojnie, trochę szacunku dla matki. Powtórzę pytanie. Zamierzasz ją utrzymywać?
            - Skończ! Mówisz tak, jakby Gordon ciebie nie utrzymywał! Proszę cię, nie wtrącaj się więc do mojego życia! Możesz sobie jechać do Toma! – Krzyczał mężczyzna.
            - Widzę, że ta kobieta ma na ciebie zły wpływ. Zmieniłeś się i to bardzo. Do widzenia! – Odparła wyniośle kobieta, zabrała walizki i dumnie opuściła willę. Megan i Bill wzięli głębokie oddechy, by się uspokoić.
            - To twoja matka czy wysłannik z piekła? – Spytała przerażona Megan.
            - Też jej nie poznaje. Ale mam pomysł, jak możemy to odreagować – odezwał się Wokalista, obejmując partnerkę ramieniem.