„Zostawiłaś
moje serce jak niechciany samochód,
Stare
i zmarnowane, nie będę go już używał,
A
byłem taki wolny.’’
Biffy
Clyro, Black Chandelier
Martha, tak jak zapowiedziała, przyszła z
samego rana. Kaulitz niechętnie zwlókł się z łóżka i przeklinał w duchu osobę,
która rytmicznie uderzała w dzwonek do drzwi. Martha zdecydowanie trafiła na
jego kiepski humor.
- Czego? – Spytał spod przymrużonych
oczu, otwierając drzwi. Jęknął, gdy uświadomił sobie, kto przed nim stoi. –
Serio? Musiałaś przychodzić o takiej wczesnej porze? A może ja cię wcale nie
chcę widzieć, co?! No właśnie: nie chcę cię widzieć!
Po
czym drzwi z hukiem zatrzasnęły się. Bill odetchnął i już miał wracać do
sypialni, gdy dzwonek znowu zadźwięczał. Chłopak zacisnął pięści i zamaszyście
obrócił się na pięcie. Znów otworzył drzwi, z tym, że o wiele szybciej. Już
miał ryknąć na Marthę, gdy ta zaczęła:
- Proszę, tylko mnie wysłuchaj.
Bill, przyjechałam tu dla ciebie. Nadal cię kocham. Naprawdę cię kocham.
Przemyśl to i odezwij się. Pa!
Billa
zamurowało. Patrzył na odchodzącą dziewczynę. Tylko kogo on kochał..?
****
Ria w znakomitym humorze leżała w
szpitalnym łóżku. Wyglądała świeżo, młodzieńczo i naprawdę zdrowo.
- Miło zobaczyć cię w dawnej formie –
Tom rozpromienił się na widok ukochanej.
- W dawnej formie to ja będę, jak
wyjdę ze szpitala. Tomuś, ja chcę już do domu. Może da się jakoś przekonać tego
lekarza, żeby mnie wypuścili, a ja będę regularnie stawiała się na te badania?
Ja się rozchoruję, leżąc w tym miejscu. Poza tym nie chce tracić jeszcze
większej ilości życia. No i co najważniejsze, chcę w końcu nacieszyć się Tobą i
małym. Jak będą kazali mi tu zostać, to ostrzegam: ucieknę. Nie żartuję, Tom.
Zaprowadź mnie do tego lekarza – powiedziała energicznie Ria, wstając.
- Jesteś taka przekonywująca, że bez
wątpienia ci się uda. Chodź – polecił Tom, biorąc dziewczynę pod rękę.
****
Bill wrócił do łóżka, jednak, niestety,
wcale nie mógł usnąć. Przerzucał się z boku na bok i cały czas miał przed
oczami Marthę. W końcu Megan się obudziła.
- Co się dzieje? – Spytała,
przeciągając się. Potem przeszła do pocierania oczu. – Która godzina?
Bill odwrócił się w jej stronę i
delikatnie uśmiechnął.
- Hej, misiaczku. Nic się nie dzieje,
spokojnie. 8 dopiero – powiedział czułym głosem mężczyzna.
- Aha. A jak wytłumaczysz to zjawisko,
że jak kładę się spać albo budzę się, to ty nigdy nie śpisz? W ogóle ty
kiedykolwiek śpisz? – Spytała dziewczyna, marszcząc brwi.
- Może po prostu jestem mniej
zmęczony od ciebie? – Kaulitz starał się przybrać obojętny wyraz twarzy. W tym
czasie Megan wstała, przeciągając się i ziewając.
- Mhm. Nie rozumiem, czemu ty nie
chcesz mi powiedzieć, co się dręczy – powiedziała, patrząc na niego
nieprzytomnym wzrokiem. Widocznie czekała na wyjaśnienia, a Kaulitz miała
wielką ochotę nic nie mówić.
- Tylko nie mów, że nic się nie
dzieje. Głupi by zauważył, że coś cię gnębi. Nie wiem, nie masz do mnie
zaufania..? – Spytała, a jej twarz zrobiła się smutna. Billa ścisnęło coś w
sercu.
- Kotku, po prostu jestem wszystkim
zmęczony i mam dość. Jeżeli by się coś działo, to bym ci powiedział. Proszę,
powiedz, że mnie rozumiesz… - mówił, jednak Megan była już w łazience.
****
Gdy Megan wyszła już z łazienki, Kaulitz
czekał na nią w kuchni z gotowym śniadaniem. Megan zeszła po schodach i
spojrzała zaskoczona na swojego chłopaka.
- Wow, wszystko sam zrobiłeś? –
Spytała, siadając. Bill zrobił to samo.
- A widzisz tu kogoś innego?
Wszystko dla ciebie, kotku. Jak zjesz to gdzieś cię zabieram – powiedział mężczyzna.
- A mogę wiedzieć gdzie i na jak długo? – Spytała
z uśmiechem.
- Gdzieś, gdzie coś odmieni twoje
życie, jeżeli będziesz chciała i na tak długo, jak będziesz chciała.
- Brzmi fajnie, ale i tak się nie
domyślam, co to może być.
- I dobrze, bo to niespodzianka –
powiedział chłopak, uśmiechając się szczerze.
W
tym samym czasie, ktoś zapukał do drzwi. Bill nerwowo przełknął ślinę i poszedł
otworzyć, mając nadzieję, że nie zobaczy Marthy. Zaraz po otwarciu, do domu
wparował Tom z Rią. Megan, tak jak i Bill, bardzo ucieszyła się na widok Rii.
Toma rozpierało szczęście i to było widać. Ria przywitała się z wszystkimi
serdecznie i poszła na górę, ucałować maluszka. Tom dosiadł się do stołu. Jego
dziewczyna po chwili również dołączyła, niosąc na rękach małego. Było bardzo
wesoło, panowała rodzinna atmosfera. Bill jednak w końcu przerwał tą sielankę,
oznajmiając, że dzisiaj mają z Megan zaplanowany dzień i, niestety, muszą
wyjść. Po czym mrugnął do Toma. Ten i Ria odparli, że nie szkodzi, bo wpadną
jutro. Ria gorąco podziękowała za opiekę nad synkiem i zaczęli powoli się
zbierać. Gdy wszyscy wyszli, Bill i Megan ruszyli w podróż.