piątek, 31 sierpnia 2012

33. Czarny mercedes

Minęła już z trzydzieści zakrętów i znalazła się gdzieś za miastem, w lesie. Droga była spokojna, zapewne dlatego, że rzadko kto nią jeździł. I to wzbudzało dodatkowe podejrzenia o czarnym marcedesie. Zatrzymała się na poboczu, a niemieckie auto za nią. Megan wysiadła, gotowa opieprzyć kierowcę pojazdu, ale tymczasem on, a raczej oni, zrobili to samo. Pięciu facetów w czarnych okularach i równie czarnych skórach. Meg zastygła w miejscu, kiedy banda do niej podeszła.
            - Wiesz, że prezes nadal jest na ciebie zły? – Spytał jeden, mówiąc jej do ucha. Złośliwie zarechotał. Jego drugi kolega rzucił papierosa, dotąd trzymanego w ustach, po czym zgasił go butem.
            - Słucham!? Czego ode mnie chcecie? – Zbuntowała się Meg, robiąc krok do tyłu. Jednak za nią stał jeszcze jeden oprych. Okrążyli ją z kpiącymi uśmiechami na twarzach.
            - Faktycznie, śliczna jesteś… - kontynuował bandyta, głaszcząc ją po policzku. – Ale jest rozkaz od szefa. Postąpiłaś bardzo nieładnie odchodząc od niego…
Megan zrobiło się sucho w ustach, a skóra na policzku jakby ją piekła.
            - Czego ode mnie chcecie?!
            - Spokojnie, maleńka… - szepnął jej do ucha trzeci z nich, ale zabrzmiało to jak groźba. Ten, który dotąd stał z tyłu, zaczął jej zawiązywać ręce. Czuła, jak z każdym ruchem traci wolność. Wpadła w panikę. Dziewczyna próbowała się wyrwać, lecz dostała mocno w brzuch. Zobaczyła tylko ciemne plamki przed oczami, a potem zemdlała. Ból był przeszywający.
****
Nieświadomy niczego Bill, siedział z bratem na szpitalnym korytarzu i próbował odwrócić jego myśli od operacji. W końcu lekarz wyszedł z sali, a Tom zarzucił go pytaniami o Rię.
            - Operacja przebiegła pomyślnie. Ma pan zdrowego syna – powiedział mężczyzna z uśmiechem, po czym zniknął za zakrętem. Gitarzysta aż usiadł z wrażenia, a Bill pojawił się zaraz obok niego. Zapytał z uśmiechem:
            - Powiedz mi, jak to jest drugi raz zostać ojcem?
            - Zajebiście…
****
W końcu Ria otworzyła oczy, a Tom uśmiechnął się do niej.
            - Co z dzieckiem? – Spytała słabo kobieta, uśmiechając się do ukochanego.
            - Wszystko w jak najlepszym porządku. Widziałem go, jest bardzo podobny do ciebie.
            - Podobny? Czyli chłopak. W takim razie na pewno wyrośnie na takiego przystojniaka jak ty.
            - Nie zaprzeczam.
            - Ale ty jesteś skromny – zaśmiała się dziewczyna.
            - A tak w ogóle, jak się czujesz?
            - Bywało lepiej, ale cieszę się, że mam teraz dwóch kochanych chłopaczków. To musiało być dla ciebie straszne, to czekanie na koniec operacji…
            - Na szczęście Bill do mnie przyjechał.
            - A gdzie on teraz jest?
            - Zmył się do domu, ponoć miał z Megan jechać do agencji modelek.
            - Ulala…
            - Chcesz zobaczyć małego?
            - Oczywiście.
            - Poczekaj, zaraz zapytam jakąś pielęgniarkę.
****
Dziewczyna oprzytomniała. Bandytów, na szczęście, nie było. Ale musieli ją strasznie pobić, bo wszędzie odczuwała ból. Spojrzała na siebie i nie zobaczyła żadnych większych obrażeń. Próbowała wstać, lecz ręce miała przywiązane do drzewa. Zostawili ją w ciemnym lesie. Nawet nie miała pojęcia, gdzie się znajduje oraz ile już tu siedzi. Próbowała szarpać się ze związaniem na różne sposoby, ale każdy ruch bolał ją coraz bardziej. Zaprzestała i zrezygnowana usiadła. Było zimno, ponieważ słońce już pół godziny temu rozpoczęło zachód. Chciało się jej płakać, ale próbowała się uspokoić. To wszystko przez to, że nie poczekała na Billa. Pozostawało jej jedynie czekać. Na śmierć albo na ratunek. 

wtorek, 28 sierpnia 2012

32. Wróżby z ciasteczek

Niepokój to świadomość strachu
Emil Cioran
            W końcu Tom postanowił wrócić do domu. Z daleka widział, że w salonie pali się światło. Zastanawiało go, czy Ria spędziła cały dzień sama. Wszedł i ujrzał, jak Ria na kanapie zwija się z bólu. Podbiegł do niej i próbował dowiedzieć się, co ją boli. Kobieta odparła, że ma straszne skurcze. Zaczęły się one zaraz po tym, jak przez przypadek uderzyła się o brzeg stołu. Kaulitz zarządził, że muszą jechać do szpitala, szybko opuścili dom i pomógł wejść partnerce do samochodu. Za dziesięć minut byli już w szpitalu, gdzie lekarze wystawili diagnozę. Krwiak, który mógł stanowić zagrożenie dla dziecka. Trzeba było szybko wykonać operację. Ria wyraziła pisemną zgodę przebrała się. Porozmawiała chwilę z Tomem, który dodał jej otuchy, po czym dziewczyna wylądowała na stole operacyjnym. Dla Toma były to najgorsze chwile
****
            - Chcesz dokładkę? – Zapytała Megan, wstając od stołu, przy którym spożywali lasagne sojowe.
            - Nie, dzię… - Kaulitz ledwie zaczął mówić, a jego komórka rozdzwoniła się.
            - Słucham? – Zaczął.
            - Ria jest w szpitalu i ma cesarskie cięcie. Bill, proszę, przyjedź. Zaraz tu zwariuję albo dostanę jakiejś choroby psychicznej – powiedział szybko Tom. Słychać było, że jest bardzo zdenerwowany, dlatego Wokalista postanowił przerwać obiad z ukochaną.
            - Okey, niedługo przyjadę. – Odparł Bill, siląc się na swobodny ton.
            - Super, czekam – ciche piknięcie, oznajmiające zakończoną rozmowę. Młodszy Kaulitz odłożył komórkę i smutno spojrzał na groźnie wyczekującą Meg.
            - Tylko nie mów, że musisz gdzieś jechać…
            - Megan, Ria jest w szpitalu, a Tom prosi mnie, żebym przyjechał. Muszę…
            - Nawet nie dokończyliśmy rozmowy o mojej pracy! – Przerwała mu dziewczyna.
            - Będzie na to czas – rzucił Bill, po czym wybiegł z domu.
****
Megan była strasznie zła na ukochanego i postanowiła, że weźmie sprawy w swoje ręce. Mieli razem jechać do agencji modelek? Pojedzie sama. Szybko wyłączyła telewizor i pobiegła do swojej garderoby. Miała tylko jedną sukienkę, małą czarną. Zawsze były, jednak, jakieś pozytywy. Taki strój podkreślał jej wszystkie wdzięki. Do tego założyła srebrne bransolety i buty na wysokich obcasach. Przeleciała usta czerwoną szminką, a oczy pomalowała tak, by uzyskać efekt ,,smokey eyes’’. Zerknęła w lustro. Wyglądała trochę zbyt wyzywająco, ale nie miała ochoty na poprawki. Pożyczyła samochód, który stał u Billa w garażu. Stare już, Audi Q7. Zdjęła szpilki i odrzuciła na siedzenie pasażera. Nie zamierzała prowadzić w niewygodnych butach. Odpaliła samochód i wyjechała na ulicę. Cały czas powtarzała sobie adres agencji. Czekała ją aż pół godzinna droga, dlatego zdecydowała umilić sobie czas i jechać trasą przez lasy. Już po kilku minutach zorientowała się, że od samego początku jedzie za nią czarny Mercedes. A przecież tyle było już zakrętów. Dziwny zbieg okoliczności…
****
Tymczasem Bill spokojnie dojechał do Toma. Operacja cały czas trwała. Młodszy Kaulitz zauważył chwilową ulgę w oczach brata, gdy go zobaczył. Ale tylko chwilową. Oboje usiedli na niebieskich, szpitalnych krzesełkach, a Gitarzysta opowiedział całą historię. Bill dokładnie nie mógł odszyfrować jego uczuć, bo w oczach widział tylko jakiś obłęd. Chyba rzeczywiście jego braciszek zaczynał wariować. Opowiadanie wstrząsnęło Wokalistą.
            - Tom, ale nie obarczaj się tym, że to tylko i wyłącznie przez waszą kłótnię. W ogóle przykro mi z powodu tych oświadczyn i nie rozumiem, czemu Ria ci to zrobiła. Ale jestem pewien, że jakiś swój powód miała. Bo ona cię kocha, już nie raz to udowodniła. A takie kłótnie tylko umacniają związek – radził Bill, żywo gestykulując.
            - Może ty powinieneś zapisać się do jakiś horoskopów i radzić tak ludziom w telewizji, co? Czuję się, jakbym czytał wróżby z ciasteczek. Pomimo wszystko, dzięki za wsparcie – odparł Tom z nutką żartu. Jednak nie było wcale, tak najgorzej.
            - Jestem piosenkarzem i jakoś odpowiada mi ta praca, a przepowiadanie horoskopów jest żałosne i chore – powiedział Bill, a potem dodał nieśmiało. – A ile już trwa ta operacja?
            - Trzydzieści dziewięć minut czternaście sekund – odparł szybko Gitarzysta, zerkając na zegarek. Bill uśmiechnął się i pomyślał, że nawet w takich chwilach, jego braciszek potrafił zachowywać poczucie humoru. I dobrze, życie jest za krótkie, by myśleć negatywnie. Zawsze stanie się to, co musi się stać.

niedziela, 19 sierpnia 2012

31. Mam ciebie dosyć!

Nowy blog, niedługo nowy szablon, ale następny odcinek. Mam nadzieję, że się spodoba.

Nie możemy czekać aż do jutra
Musimy wiedzieć, że to jest rzeczywiste, kochanie
Dlaczego chcesz z tym walczyć
To jedyna opcja, jaką możemy wybrać
The Killers, Runaways
            Poranek. Zazwyczaj kojarzony za śpiewem ptaków, wschodem słońca i przypływającą energią. Jednak Tom nie odczuł niczego takiego. Całą noc przespał plecami w stronę Rii. Nie mógł na nią patrzeć. Kochał ją, ale od czasu odrzuconych oświadczyn poczuł, jaki jest beznadziejny. Przecież w sprawie dziecka mógł niewiele zrobić. A w zasadzie to nic. I nienawidził Rii za to, że tego nie jest w stanie pojąć. Czuł przypływającą złość, gdy odwrócił się w stronę partnerki. Spokojnie drzemała, lekko oddychając. Była śliczna i kochał ją. Ale co z tego? Widocznie nie był odpowiedni do stworzenia prawdziwego związku. Westchnął ciężko, siadając na łóżku. Nastało już południe. Spał tyle czasu, a nadal przytłaczało go zmęczenie. Energii nie dodawały mu nawet orzeźwiające kolory pomarańczy na ścianach. Nie miał pojęcia, co zrobić z tym dniem, ze swoim życiem. Nigdy wcześniej nie miał podobnego problemu. I dlaczego, do cholery, Ona tak spokojnie spała?! Wstał, ze złością ściągając z siebie pościel. Kiedy wchodził do łazienki, z całej siły trzasnął drzwiami. Niech Ria się obudzi i wie, że jemu jest ciężko! Uspokajająca aura ogarnęła go dopiero wtedy, kiedy poczuł na swoim ciele zimne krople. Tymczasem do głowy wpadł mu pewien pomysł. Postanowił, że jeszcze dziś odda pierścionek do jubilera. Już żadnych oświadczyn nie będzie, a na pewno nie w najbliższym czasie. Cios okazał się za głęboki. Cios od najbliższej osoby.
****
Noc upłynęła im na romantycznych ,,igraszkach’’. Zasnęli dopiero wczesnych rankiem. Megan obudziła się pierwsza. Miała ochotę krzyczeć ze szczęścia, gdy spojrzała na Bill’a. Był jej. Panowała taka fantastyczna aura. Niemożliwe, żeby było w jej życiu aż tyle radości. Niemożliwe. Położyła się na boku, tak, aby jak najdłużej nacieszyć się widokiem ukochanego. Nie mogła tego powstrzymać i dłonią pogłaskała go po policzku. Chłopak nieprzytomnie otworzył oczy, a Meg przywitała go uśmiechem.
            - Planujesz kiedyś się ogolić? – Zapytała.
            - Myślę, iż nie. Skoro Tobie to nie przeszkadza, to nie zamierzam. A inni ludzie gó*** mnie obchodzą, ponieważ mam ciebie. – Odpowiedział, pozbywając się resztek snu. Chwilę się do siebie nie odzywali.
            - Czemu mnie nie pochwaliłaś? – Udawanie obruszył się Bill.
            - Niby za co?
            - Za mądre słowa?
Dziewczyna roześmiała się.
            - Mądry, dzielny, kochany, mały chłopczyk – odparła ze słodyczą, głaszcząc Wokalistę po głowie. Mężczyzna wyszczerzył się, ukazując tym swoje zadowolenie.
            - Dobra, leniu, trzeba wstać – rzuciła Megan. Szybko zamieniła swoje słowa w czyn. Ruszyła do łazienki, po drodze zbierając swoją bieliznę. Spędziła tam dobre dwadzieścia minut, po czym wyszła ubrana i z pełnym makijażem. Kaulitz cały czas leżał na łóżku.
            - Mmm – mruknął z niezadowolenia. – Wolałem Megusię w tamtej wersji.
            - Zboczeniec! – Roześmiała się kobieta. – I nie mów do mnie Megusia, bo to brzydko.
            - Dobra, a teraz powiedz, że nie muszę dziś wstawać – zarządził Wokalista. Partnerka podeszła do niego i zaczęła ściągać koc, którego uczepił się z całej siły.
            - I kto tu jest zboczeńcem… - mruknął Bill. Dziewczyna tymczasem przypomniała sobie o ich wczorajszym wieczorze i o tym, że Bill leży teraz bez żadnych ubrań. Wybuchnęła śmiechem, a Wokalista wyniośle przemknął do łazienki.
****
Tom zszedł do kuchni, gdzie Ria spożywała swoje śniadanie. Kaulitz ruszył do lodówki, a Brunetka odezwała się, nie ukrywając oburzenia:
            - Dziękuję za bardzo miłe obudzenie.
            - O co ci chodzi?! – Spytał Tom. – Nie mogę już wejść nawet do łazienki. To może mam się wyprowadzić, żeby królewna Ria się wyspała?!
            - Nie krzycz na mnie! Specialnie walnąłeś tymi drzwiami!
            - Teraz będziesz mi wypominała każde stuknięcie!? Mam ciebie dosyć, Ria! Dostajesz już jakiejś fobii i stajesz się nie do wytrzymania!
            - Wczoraj jeszcze inaczej o mnie uważałeś! Dobrze wiedzieć, że tak szybko zmieniasz zdanie! Jestem przekonana o twojej nieodpowiedzialności! – Krzyknęła, wstając od stołu.
            - Czemu musisz być taka chamska?! Naprawdę nie masz żadnych uczuć, czy nie myślisz zanim coś powiesz?! – Krzyczał jej prosto w twarz.
            - Czyli teraz jestem jeszcze chamska i głupia! No dalej, wypominaj mi! Ty w końcu jesteś idealny!
            - To ty tak o sobie myślisz. I w du*** masz uczucia innych!
            - Ty masz w du*** uczucia innych! Nie pomyślałeś nawet, w jakiej niezręcznej sytuacji mnie stawiasz!
            - Niby w jakiej?
            - Lepiej idź już do tego studia! Rzeczywiście, najlepiej będzie jak tam zamieszkasz!
            - Ciekaw jestem, za jakie pieniądze będziesz się utrzymywała! Bo na pewno nie za swoje! – Wykrzyczał Gitarzysta, zbliżając się do wyjścia.
            - Wypchaj się swoimi pieniędzmi! – Wrzasnęła Ria, z impetem zatrzaskując za nim drzwi.  
****
Tom szybko wsiadł do samochodu i jeździł po Los Angeles. Wiele klubów i ulic tętniło życiem. Dzisiaj studio było zamknięte, a wszyscy jego znajomi, zapewne jeszcze spali. Jedyną osobą, do której miał czelność zwalić się o tak wczesnej godzinie, był jego brat. Ruszył w stronę znajomej uliczki. Zaparkował na chodniku i podszedł żywym krokiem do drzwi. Zadzwonił, otworzyła mu jakaś nieznajoma, seksowna Szatynka.
            - Ty, to pewnie Tom? – Zagadnęła, ukazując swoje śliczne, równe ząbki.
            - Megan? Już zdążyłaś na śmierć zgwałcić mojego braciszka? – Żartobliwie odparł Gitarzysta. Później skarcił siebie w myślach, za ten żałosny żart.
            - Wchodź… A o swojego seksownego braciszka się nie martw. Na razie żyje. Chyba, że zabił się pod tym prysznicem. Właśnie! On tam siedzi już pół godziny! Boże, Billy! – Przestraszyła się i szybko pobiegła na pierwsze piętro, sprawdzić, czy z jej Skarbem wszystko okey. Tom wszedł, zamknął za sobą drzwi i rozsiadł się na (niegdyś swojej) kanapie. Uśmiechnął się na samą myśl o tym, jakie ładne szczęście trafiło się jego bliźniakowi. I jakie troskliwe…

wtorek, 14 sierpnia 2012

Na nowym blogu

Ostatecznie postanowiłam przenieść bloga z onetu na blogspot. Także niebawem ukaże się tutaj następny odcinek, a ja mam nadzieję, że nie straciłam jeszcze czytelników.